Czy pszczelarstwo się opłaca?
Na wielu forach młodzi adepci pszczelarstwa zadają często pytanie: czy z pszczelarstwa da się wyżyć?. Odpowiedź na to pytanie jest jedna : OCZYWIŚCIE ZE TAK. A jaka odpowiedź przeważnie w tej kwestii otrzymują w Internecie?”Nie” ,’ wątpię” ,”to świetny dodatek do pensji ale nie sposób na Zycie” , i tylko nieliczni maja odmienne zdanie pisząc ze pszczelarstwo może się opłacać. Taka sytuacja doprowadza do tego iż pewnie wielu przyszłych młodych pszczelarzy zrezygnowało będąc całkowicie przekonanymi iż to naprawdę kiepski pomysł na biznes.
Nasuwa się wiec pytanie skąd taki a nie inny stan rzeczy? Dlaczego większość jest przekonana ze założenie pasieki która będzie naszym głównym źródłem dochodu jest traktowane jako strzał w stopę? Dlaczego tylko nieliczni sadzą ze to dobry pomysł? Składa się na ten fakt wiele różnorakich czynników a jednoznaczna odpowiedź nie jest możliwa. Wiadomym jest ze nie każdy z nas ma predyspozycje do prowadzenia biznesu – w innym wypadku na rynku brakowałoby pracowników. Ktoś może być przecież wyśmienitym fachowcem ale prowadzenie firmy i zaistnienie na rynku jest dla niego po prostu bariera nie do przeskoczenia. Znam osobiście kilka takich przypadków. Ludzie ci mimo wykonywania swoich usług na najwyższym poziomie mieli trudności z poskładaniem wszystkich elementów prowadzenia swojej firmy w całość , kulała reklama ,porozumienie z klientem ,bądź tez chwilowy przypływ gotówki prowadził u nich do pomroczności jasnej i działalność zaczęła przynosić straty. Osoby te będą wiec mówić iż po prostu z pszczelarstwa nie da się wyżyć kierowani własnymi doświadczeniami. Druga ważna kwestia jest odpowiednie zmotywowanie się do działania, pozbycie się z głowy widma porażki ,ponieważ każdy biznes niesie ze sobą wiele zagrożeń a pszczelarstwo w tej kwestii jest bardzo newralgiczna profesja wiele osób przegrywa wewnętrzna walkę z obawami nie będąc przy tym całkowicie przekonani o słuszności swoich racji- przecież nigdy nawet nie podjęli poważnych wysiłków w tym kierunku. „Wątpię” będzie wiec ich odpowiedzią. Została wiec ostatnia grupa „to świetny dodatek do pensji ale nie sposób na Zycie” w tym wypadku odpowiedź jest prosta do zdefiniowania, jeżeli nie oddamy się czemuś całkowicie i chcemy łapać kilka srok za ogon nie osiągniemy sukcesu. Pasieki która ma być naszym źródłem utrzymania nie możemy traktować hobbystycznie ponieważ będzie nam przynosić hobbystyczne zyski.
Pszczelarstwo jest jednak tak skomplikowanym zajęciem mającym tyle zagrożeń ze tak powierzchowne obejście tematu mija się z celem. Przecież ktoś może pomyśleć wszystko fajnie wszystko pięknie ale nie mam bazy pożytkowej aby myśleć o założeniu wielkiej pasieki bo będę tylko dokładał. Trzeba wiec rozbudowywać bazę pożytkową w sposób najbardziej efektywny wyszukiwać luki w taśmie i je sukcesywnie uzupełniać. Druga ważną kwestia jest jednak to ze profesjonalna pasieka nie może mieć charakteru stacjonarnego. Wywiezienie naszych podopiecznych na duży pożytek towarowy nie jest przecież awykolane a Polska nie jest krajem pustynnym Dodatkowo wybór odpowiedniej do swoich warunków rasy pszczół upraszcza nam bardzo życie. Kolejna chyba najbardziej istotna kwestia to szerokopasmowość naszej pasieki . wygenerowanie odpowiednich zysków nie jest możliwe jeżeli zamkniemy się na dostarczanie jednego towaru bądź usługi i naszym obowiązkiem jest poszukiwanie
alternatywnych źródeł wpływów do naszej kasy. Możemy mieć w magazynie spora ilość miodu ale sprzedaż detaliczna nie zapewni nam zbytu na cały nasz asortyment a ceny hurtowe miodu często wołają o pomstę do nieba, zostaniemy wiec postawieni w sytuacji w której ,albo mamy określona ilość towaru ale nie jesteśmy w stanie jej sprzedać bo nasze miejsce na rynku jest za małe, bądź jesteśmy zmuszeni sprzedać nasz towar po cenie często wykluczającej jakiekolwiek nawet najmniejsze zyski. Pszczoły nie dostarczają pszczelarzowi tylko miodu a lista potencjalnych produktów jest rozbudowana jak zestaw perkusyjny Nicko Mcbraina. Możemy przecież pozyskiwać pyłek kwiatowy, mleczko pszczele hodować matki ,włączyć do oferty odkłady ,pakiety udostępnić inhalacje z ula czy pozyskiwać jad choć rynek tego ostatniego produktu w Polsce jest jeszcze dość niedorozwinięty. Mamy wiec do wyboru szerokie spektrum możliwości ,nie musimy ich jednak wykorzystywać wszystkich od razu a wdrążać je po kolei gdy nasz logistyka będzie na to gotowa. Niemniej jednak jest jeszcze wiele możliwości wzbogacenia naszego asortymentu i wszystko zależy od naszej kreatywności.
Chcąc wiec prowadzić pasiekę która przyniesie nam określone przychody umożliwiające Zycie na normalnym poziomie musimy mieć otwarty umysł być kreatywni i uświadomić sobie kilka bardzo ważnych kwestii, często bardzo oczywistych
1. Reklama i umiejętność pełnej współpracy z klientem jest niezwykle istotna.
Budowanie bazy klienckiej to podstawa. Jeżeli klient będzie zadowolony z jakości naszych usług na pewno powróci, przy okazji poczta pantoflowa doskonale wypromuje nas i nasza Pasiekę a w naszej kwestii zostanie tylko reklamowanie się na jak największą skale by zaistnieć na rynku z odpowiednia renomą.
2. Należy stworzyć u potencjalnego klienta potrzebę posiadania naszego produktu.
Tak wiem to tekst z filmu „Wilk z Wallstreet” jest jednak na tyle trafny ze nie sposób go ominąć. Teoretycznie trudne . A w praktyce ? Sprzedajemy pakiety i wprowadzamy do oferty ule potencjalny klient z czasem będzie ich potrzebował. To tylko przykład ale musimy się kierować takimi mechanizmami.
3. Towar i Usługa są warte tyle ile klient jest w stanie za nią zapłacić.
Ktoś powie ceny kształtuje rynek i konkurencja- to prawda ale jeżeli nasza oferta będzie wybitna i będzie się wyróżniać na tle konkurencji reklama i reputacja czy klient będzie się kierował oszczędnością rzędu kilku złotych czy zostanie przy nas? Należy się nad tym głęboko zastanowić.
4. Ważna jest hierarchia.
Musimy posegregować nasze postępowania wedle zasady „jak dbasz tak masz” . po prostu należy się odpowiednio zmotywować i trzymać się naszych założeń planując alternatywne wyjścia z kłopotów-tylko w ten sposób osiągniemy sukces. Należy zrozumieć są rzeczy ważne, ważniejsze i nasza pasieka.
5. Pracownik traktuje swoje obowiązki w sposób adekwatny do tego jak sam jest traktowany.
Każda większa pasieka potrzebuje pracownika choćby sezonowo. Pszczelarstwo to profesja wymagająca wiedzy i logicznego myślenia. Jeżeli jako pracodawca będziemy mieć naszego pracownika w głębokim poważaniu on w głębokim poważaniu będzie miał swoje stanowisko pracy. Gdy natomiast o niego zadbamy możemy oczekiwać od niego sumiennego wykonywania swoich obowiązków.
6. Prowadzenie biznesu polega na maksymalizacji zysków i minimalizacji strat.
To elementarna zasada , najbardziej oczywista jednak wiele osób ma z nią kłopot interpretując ja w zły sposób. Nie należy skąpic, nie na tym rzecz polega. Czas poświecony na naprawę bledów tez wiele nas kosztuje , hamuje produkcje . trzeb wiec dołożyć wszelkich starań aby na dojście do finalnej formy produktu kosztowało nas jak najmniejsze nakłady pracy. Oczywiście szukanie jak najtańszych lekarstw osprzętu itp. Jest ważne ale czasami warto dołożyć trochę na lepszy sprzęt niż notorycznie użerać się z usterkami.
7. Żeby wyjąc trzeba włożyć.
Sławne na cała Polskę powiedzenie dotyczy się wielu aspektów ludzkiego życia i polega na rozmnożeniu. Nie tylko naszego gatunku ale pieniędzy. Nie jest możliwe rozpoczęcie działalności bez inwestycji i nakładów i mimo ze na efekty nie raz trzeba trochę poczekać warto nauczyć się cierpliwości.
8. Pieniądz robi pieniądz.
Początki są najtrudniejsze sam jestem na tym etapie i czasami przypomina to orkę na ugorze z 10 skibowym pługiem zaczepionym do pleców. Jednak umiejętne inwestowanie zysków uprawia funkcjonowanie naszego biznesu i każdy kolejny krok staje się łatwiejszy. Mając w reku trochę wolnej gotówki należy unikać wody sodowej. trzeźwo przemyślając nasze inwestycje a to na pewno się opłaci.
9. Nauka to podstawa
Pozostawię w świętym spokoju polski system edukacji który już dawno ma wypisany akt zgonu. Ale wiedze możemy zdobywać sami jak to powiedział Tomek w jednym z swoich filmów „jak ktoś potrafi czytać do może dotrzeć do każdych informacji i je zdobyć’ to wyczerpuje temat
10. Uwierz w siebie i swoje umiejętności
Nie zwracaj uwagi na to co mówią inni tylko weź się sumiennie do roboty!
Opisany temat jest tak szeroki i głęboki ze pozostało jeszcze wiele kwestii do omówienia w tym celu gorąco zachęcam tych którzy jeszcze nie nabyli książki „Dochodowa Pasieka „ by to uczynili i zaczęli zapoznawać się z jej treścią wg mnie to bardzo przydatna lektura zagłębiająca się w ten temat o wiele bardziej niż mój wpis.
Podsumowując czy pszczelarstwo jest opłacalne? Spójrzcie na Tomka Miodka ,Państwa Lewandowskich lub Polbarta to żywe chociaż oczywiście nie jedyne w naszym kraju odpowiedzi na to pytanie.
Bogdan M
Styczeń 14th, 2016 at 18:49
I bardzo pięknie PAN to wszystko ujal. Do roboty !!!!
Styczeń 15th, 2016 at 07:31
Witam
Haha czytałem ten tekst z ciekawością , bo ciekaw byłem co autor ma mądrego do przekazania , ale najlepsze jest na końcu …..
Trzeba w tytule napisać że jest to zwykła REKLAMA KSIĄŻKI i nic więcej,
a nie stawiać jakiegoś pytania w tytule Czy pszczelarstwo się opłaca ?Pozdrawiam
Styczeń 15th, 2016 at 08:40
chyba książka słabo się sprzedaje
Styczeń 15th, 2016 at 08:58
Znam autora książki i znam Bogdana M, wątpię żeby się znali. Tak dla informacji, to książka schodzi.
Styczeń 15th, 2016 at 09:21
Uważam to za złote słowa dla adeptów pszczelarstwa. Osoby które nie boją się pszczół i prowadzenia jakiegokolwiek biznesu mogą bez żadnych obaw zająć się pszczelarstwem. Mam 60 lat i wiem co mówię bo w życiu prowadziłem kilka mniejszych i większych firm – moim dzieckiem był SUPERFISH lider rynku rybnego w Europie. Zawsze miałem 3-5 uli bo lubię zajmować się pszczołami ale traktowałem wtedy to jako hobby natomiast od kilku lat powiększam pasiekę i obecnie mam 80 rodzin. Jest to moje źródło dochodu i traktuje poważnie zarówno ten biznes jak i inwestycje związane z pszczołami. Pozyskuje pyłek, propolis, sam hoduje matki i robię odkłady.Wszystkiego nauczyłem się sam. Jest coraz więcej miodu ale wożę pszczoły na pożytki. Żeby to był biznes opłacalny trzeba traktować go poważnie jak każdy inny i cały czas uczyć się. W każdym biznesie potrzebna jest pokora szczególnie w tym bo zajmujemy się niezwykłymi żyjątkami, które jak nie są doglądane w odpowiedni sposób to mogą robić nam psikusy.
Podzielam jednak opinię Bogdana M, że pszczoły to może być opłacalny biznes ale pod warunkiem, że włożymy w to serce i swoją prace!!!
Styczeń 15th, 2016 at 09:25
Tomek nie myślałeś,żeby mieć w sklepie sprzęt pasieczny od wschodnich sąsiadów?Ceny o połowe jak łysoniów
Styczeń 15th, 2016 at 09:32
Jeszcze do niedawna, pszczelarstwo było uważane jako zajęcie dla starych dziadków, którzy na emeryturach i rentach nie mają co robić z wolnym czasem. Teraz czasy się zmieniły. Uważam, że z przydomowej pasieki liczącej kilka, kilkanaście pni nie da się wyżyć, ale pszczółki zarobią na siebie i jeszcze zostanie coś dla pszczelarza. Tak jest w moim przypadku. Jest z czego pomału inwestować w dalszy rozwój. Jeżeli ktoś myśli, że w przeciągu sezonu obkupi się w cały sprzęt to jest w dużym błędzie. Najważniejsze w tym wszystkim jest chęć pracy z pszczołami, a nie tylko czysta pazerność na pieniądz. Wtedy to się nie uda.
Znam książkę, o której tu mowa. Przeczytałem i powiem, że jest to czysta pszczela ekonomia. Nie było na rynku pozycji która omawiała aspekty ekonomiczne – dlatego jest ciekawa i warta przeczytania. Pozdrawiam.
Styczeń 15th, 2016 at 09:57
Nietrafne przykłady (Polbat, Lewandowski, TomekMiodek). Po pierwsze u nikogo z nich bogactw nie uświadczy. To co zarabiają na pszczelarstwie ledwie starcza na godziwe życie. Przeciętny urzędniczyna ma większe dochody mniejszym wysiłkiem i bez ryzyka. Po drugie oni zarabiają na pszczelarzach oferując im matki czy odkłady. To specyficzny klient który kupuje nie zawsze patrząc na to czy to opłacalne. Pokaż kolego pszczelarzy którzy tylko z miodu i produktów pszczelich godnie żyją. Jest problem? Pewnie że jest, bo nawet ci najlepsi klepią bidę. No chyba że mają uprawnienia skupowe, mieszają polski miód z jakimś badziwiem i sprzedają do Kauflandu czy Tesco za grosze.
Styczeń 15th, 2016 at 11:06
Witam,Nie znam osobiscie autora ksiazki „Dochodowa Pasieka” polecilem ja na końcu ponieważ dokładniej i bardzo rzeczowo analizuje ten temat. Nie interesuje mnie czy ksiazka sie sprzedaje czy tez nie- nie mam na tym zadnego zysku. Tekst napisałem z jednego waznego powodu , jezeli 1 na 100 osób która przeczyta ten tekst podejme wyzwanie i jej sie uda mozna mówic o sukcesie. Ala moze ominełas akapit o tym ze musimy miec szerokie horyzonty i nie zamykac sie na dostarczanie jednego produktu a to czy sobie poradzimy zalezy od naszej kreatywnosci. Nietrafne przykłady? Zauwazyłas tylko nazwiska a powiedziałem jasno ze to nie jednyne takie osoby. Niemniej jednak robili to co do nich nalezało i osiagneli sukces. Pozdrawiam
Styczeń 15th, 2016 at 13:30
Sukces? O czym bredzisz. Pokazać Ci zdjęcia z gospodarstwa Polbarta? Późny Gierek z odłażącym tynkiem i drzwiami zabitymi na gwóźdź. To jest sukces jedynie dla nas pszczelarzy. Gdy pierwszy raz szukałam Leszka na wsi nikt nie umiał wskazać mi drogi, dopiero dziesiąta osoba skojarzyła ” a to te rudery przy skrzyżowaniu”. Masz sukces.
Styczeń 15th, 2016 at 14:40
Pszczelarstwo, jak każda produkcja rolna obarczona jest wysokim poziomem ryzyka. Jakoś nie zauważyłem takiego punktu jak analiza ryzyka i wpływ jej na odniesienie sukcesu.
Niestety sądząc po komentarzach każdy wietrzy jakiś interes w podtekście. Na pewno nie jest to działalność rolnicza do której można podejść z tak zwanego marszu i odnieść sukces. Wymaga ona od pszczelarza wielkiej wszechstronności której aspektów nie poruszono w/w artykule.
1. Wiedza biologiczna oraz weterynaryjna
2. wiedza z organizacji pracy
3. świadomość potrzeby zaplecza logistycznego
Opanowanie tych aspektów umożliwia dopiero realizację tematów które są poruszone w artykule.
Niestety najczęściej zdobywanie wiedzy w tych trzech aspektach rozciągnięte jest w czasie. W lepszej sytuacji są młodzi ludzie którzy odziedziczyli pasiekę po przodkach ponieważ to oni (przodkowie)zgromadzili doświadczenia którymi mogą służyć młodemu adeptowi biznesu pszczelarskiego.
Już APIPOL próbował wtopić młodych ludzi w tego rodzaju biznes obiecując im wielkie kokosy i został wyśmiany przez całą Polskę, a ich program trafił na śmietnik historii.
Od 2011 roku obserwuję Tomka Miodka jak zmagał się z opanowaniem tych trzech aspektów wspomnianych powyżej. Na naszych oczach pokazywał jak nadrabiał braki w infrastrukturze, w biologii i w organizacji pracy na pasiece.
Urząd skarbowy określił 80 pniową pasiekę jako progową do towarowości a na zachodzie ta liczba jest z 2x większa.
Średnia wydajność w Polsce to 20 kg przyjmijmy że to jest 30 kg. cena na rynku za 1kg około 23 zł to jak łatwo policzyć 30kg z pasieki x 23 zł x 100 pni = to daje 69.000 zł w detalu. Koszty bezpośrednie i pośrednie 30% 48.000 zł
To daje 4 tys. na miesiąc.
Wystarczy jednak, że wydajność spadnie do 20 kg i efekt końcowy jest krańcowo różny uzyskane 46.000 zł po odjęciu kosztów stałych zostaje 26.000 zł czyli około 2 tys miesięcznie
To przypatrzmy się jak wyglądają koszty:
pasza – 10kg x 2zł x 100 = 2000 zł (a było po 3,20 zł)
lekarstwa APIWAROL 65zł 25 tabletek( 5 uli) ta daje 1300zł
ule 100szt x 400 zł = 40 000zł/ czyli amortyzacja roczna 10 000 zł w cyklu czteroletnim
zasiedlenie odkłady 100x 200 zł =20 000 zł (amortyzacja 5 tys zł)
straty jednoroczne – tylko 10% to daje 2000 zł
odnowienie matek 30% na własnych odkładach 30szt x 50 zł 1500
Razem koszty 21800 zł
Nie liczę robocizny kosztów robotnika sezonowego.
Ktoś powie, że można zniżyć koszty, to prawda i to robił Tomek Miodek
1. Ule robione samodzielnie np. z płyty, chów matek, produkcja odkładów i oczywiście ma to robić „NOWICJUSZ”
Niemożliwe, dlatego w artykule wymienione są tylko dwa nazwiska.
Większość zatrzymuje się na wielkości pasieki 10 -15 pni, bo nawet jak będą straty 30% pasieki a wydajność będzie mała przeżyją posiłkując się pieniędzmi z innych źródeł
Z poważaniem
Leszek
Styczeń 15th, 2016 at 15:56
Ala zalezy co definiujesz jako sukces.Dla mnie to poprostu robienie w zyciu tego co naprawde sie kocha i wychodze z załozenia ze wole zarobic mniej na swoim niz tyrac po 12 godzin bez jakiej kolwiek satysfakcji z tego co robie zasilajac czyjes konto.Nie obiecuje nikomu gruszek na wierzbie ,nie wpieram ze to lekki kawałek chleba ale obserwacje moich rówiesników którzy nie wiedza co chca robic w zyciu lub mecza sie psychiczne wykonujac prace której nie cierpia skłoniły mnie miedzy innymi do napisania tego co napisałem. Ten artykuł nie uczyni pszczelarstwa opłacalnym jak za dotknieciem czarodziejskiej rózdzki my sami musimy uczynic to swoja ciezka pracą.
Styczeń 15th, 2016 at 17:32
Panie Leszku masz pan rację ja mam 7 pni i to mi wystarcza przez 18 lat jak pracuję z pszczołami produkuję tylko miód i go sprzedaję dla konsumentów których mam więcej niż miodu. Ale czasu mam tylko na te parę uli. Jest wiele pasji,wiele różnych miłości w życiu człowieka gdzie rachunek końcowy jest inspiracją do podjęcia pracy w następnym sezonie.
pozdrawiam pszczelarzy tych dużych i małych i tych co się mocno interesują założeniem pasieki których ostatnio spotkałem.
pozdrawiam
Klaudiusz
Styczeń 16th, 2016 at 11:54
Szanowny Panie Leszku,
ule można kupić na Allegro za ok 260 zł/ sztuka+ koszty wysyłki.
x 100 uli=ok 26000
+pasza – 10kg x 2zł x 100 = ok 2000 zł
+lekarstwa APIWAROL 65zł x 25 tabletek( 5 uli) ta daje 1300zł
—————————
ok 30000 –> koszty
teraz z ula można zabrać ok 20 kg miodu
x30zł sprzedaż w detalu
2000x30zł = 60000 zł brutto
60000-30000 = 30000 zysk (nie licząc dojazdów/ kosztów placowego na targ żeby sprzedać miód), po odliczeniu zostaje ok 20000zł
20000/12 m-cy = ok 1600 zł
PS
Czy 1600 zł jest to kwota żeby godnie żyć?
Dodam, że pracuje sie ok 3 m-ce więc pasuje żeby zając się przez „wolny” ten czas czymś pożytecznym, np rozbudową pasieki/ sprzedażą roślin, ect…
Na pewno jest to sposób nażycie, które minimalizuje stres cywilizacyjny.
Pozdrawiam,
piro-abc
Styczeń 16th, 2016 at 13:01
Namieszać ludziom w głowie łatwo… Cztery lata pracowałem tylko na pasiece bo naczytalem się takich bredni jak Twoje, mam rozwinięta pasiekę, wszystko prosperuje jak w zegarku tylko pieniędzy od 4 lat nie widziałem, cały czas leżą na półce w sloikach, w cieplarce w mateccznikach, w odkladach, korpusach, deskach itp., szacunkowo mam bardzo dużo pieniędzy, w rzeczywistości żadnych…
Styczeń 16th, 2016 at 13:12
Po czterech latach nie wytrzymałem tego stresu: czy się coś miodu sprzeda i kiedy, czy wystarczy na rachunki,czy pogoda dopisze, czy przezimują itd itd. Cztery lata na urlopie nie byłem i i pracowałem od świtu do nocy -Poszedłem spowrotem do pracy – i wiem ze żyje! Co miesiąc na konto wpływa 2500 zl, wiem że gdybym zachorował to mam pewne L4 i kasę na koncie. Pasiekę mam 80 pniowa – zredukuje ją do 30 i będę traktował jako hobby z którego pochodzi dodatkowy dochód
Styczeń 16th, 2016 at 13:20
Ktoś wyliczył powyżej że 30 kg miodu z ula— ok… A co będzie jak będzie 8 kg z ula? A w kolejnym roku np 12? I osypie się 40% pasieki? Z 30 dobrych dopieszczonych pni, można wyciągnąć nie wiele mniej miodu niż z 80 pni… A jak miodu nie będzie to pensja etatowa pewna 😉
Styczeń 16th, 2016 at 13:23
Nie dajcie się zwiesc, ktoś żeby sprzedać kilka sztuk książki robi wam wodę z mózgu.
Styczeń 16th, 2016 at 16:42
w książce,, 80 lat wśród pszczół,,pan Kazimierz Radomski pisze cyt.stan rodzin w pasiekach wzrósł do 285 w roku 1909,równoczesnie wzrastał przerób wosku na weze ilosc sprzedawanych matek i rodz.pszczelich oraz sprzętu pasiecznego Edward zoriętował się że zysk ze sprzedaży miodu był znacznie mniejszy niż ze sprzedaży pozostałych produktów ,a szczególnie węzy totez nie zamierzał w nieskończonośc powiększać stanu pasiek zamiast tego zaczoł nastawiać się raczej na wyrób węzy i sprzętu ,bo z tym nie było kłopotu i ryzyka,,było to co prawda dawno temu jednak myśę iż nie wiele od tego czasu się zmieniło
Styczeń 16th, 2016 at 18:43
Witam i przepraszam za przydługi wpis, ale nie mogłem się powstrzymać.
Proponowałbym jednak trochę inne podejście do kwestii opłacalności pszczelarstwa w przypadku hobbystów i osób, które prowadzenie pasieki traktują trochę poważniej – jako źródło utrzymania dla siebie i własnej rodziny. Ja pszczelarstwem zajmuję się dopiero od roku i w moim przypadku nawet określenie „hobbysta” jest dużą nobilitacją.
Pomimo niewielkiego stażu pozwoliłem sobie zabrać głos w dyskusji. Podobnie jak wielu innych hobbystów raczej liczę koszty tego „elitarnego hobby” aniżeli zyski, które „osiągam”, ale nie o zyski w mojej przygodzie z pszczołami chodzi i niech tak zostanie.
Co innego pszczelarze zawodowi. Na wstępie chciałbym się odnieść do wpisu dotyczącego, popularnego na forach pszczelarskich Polbarta. Myślę, że ta forma wpisu jest trochę niefortunna, rozumiem, że intencją autorki nie było urażenie Pana Leszka tylko negatywna ocena stosunku do zawodowych pszczelarzy w Polsce. Przyznam jednak szczerze, że mnie po przeczytaniu tego wpisu zrobiło się trochę przykro. Życzę wszystkim takiego zaangażowania i takiej pasji, bez względu na to czym Państwo zajmujecie się zawodowo, jaką posiada Pan Leszek w stosunku do swojej pasieki – i nie tylko! Pisząc „nie tylko” mam na myśli zaangażowanie się w popularyzację pszczelarstwa ogólnie. Przecież nikt Panu Polbartowi nie płaci za przygotowanie i udostępnianie filmów, ciekawe, merytoryczne i wartościowe wpisy (bez zbędnych złośliwości nawet w stosunku do totalnych amatorów). Myślę, że działalność Pana Leszka i wielu innych pszczelarzy, którzy swoją wiedzą i doświadczeniem dzielą się bezinteresownie w internecie czy na szkoleniach (wspomniani już Panowie Miodek, Lewndowski ale także Matula, Chachuła, Kruk i wielu innych) ma niemały wpływ na poprawę poziomu polskiego pszczelarstwa.
Teraz do rzeczy. Osobiście, w polskich realiach nie podjąłbym ryzyka utrzymania siebie i rodziny z pszczelarstwa. Uważam, że osoby, które się na to decydują to jednak przede wszystkim pasjonaci, dla których kwestie ekonomiczne są na drugim planie – i bardzo dobrze, że tacy ludzie jeszcze są. Od roku uczestniczę w spotkaniach koła pszczelarzy i momentami mam problemy z zrozumieniem form wsparcia pszczelarzy w naszym kraju – dopłaty tylko do sprzętu (wyszczególnione na liście), matek, leków itp.., wszystko musi być udokumentowane fakturą. De facto te dopłaty trafiają do kieszeni producenta sprzętu (czy on za te pieniądze musi kupić np. maszynę stolarską???) ewentualnie pasiek, które produkują matki i odkłady – podejrzewam, że jest to główne źródło dochodu większość pasiek zawodowych (z konieczności oczywiście). Pszczelarz jest w tej sytuacji tylko etapem pośrednim w przepływie pieniędzy. Co z kosztami np. paliwa, samochodu (samą lawetą pszczół nie uda się przewieźć na pożytek), czy nawet budowy i remontu pomieszczeń gospodarskich. Nie wiem dlaczego dopłaty nie mogłyby być obliczane na podstawie wielkości pasieki. Druga sprawa, nie mniej istotna, to zalewanie naszego rodzimego rynku jakimś badziewiem pochodzenia z „Unii europejskiej i nie tylko”. W ten sposób krzywdzi się i producentów prawdziwego miodu i konsumentów, którzy to badziewie kupują – tylko pozornie taniej. Importerzy tych super miodów, głównie z Chin na pewno nie są ani hobbystami ani pasjonatami, według współczesnej definicji to po prostu „ludzie sukcesu”. Pani Ala pisze: „Masz sukces”, a dla mnie aktorem był Pan Holoubek, a nie horda współczesnych celebrytów i może na tym polega sukces, żeby (nieważne czy się jest pszczelarzem, artystą czy stolarzem) nie dać się zwariować i być przede wszystkim człowiekiem. Z wyrazami szacunku dla prawdziwych pasjonatów, dla których ekonomia pozostaje tylko ekonomią. Ustawodawcom natomiast życzę żeby w końcu zaczęli pomagać tym, którzy na to zasługują.
Styczeń 16th, 2016 at 18:58
Ja zacząłem od kilku uli i zacząłem powiększać pasiekę wtedy gdy miodu miałem mniej jak klientów. Zmniejszałem inną działalność a zwiększałem pasiekę. Inwestowałem w pasiekę bardzo ostrożnie, zajęło mi przez to zbudowanie pasieki trzy lata, obecnie żałuję jedynie tego że niepotrzebnie aż tak się asekurowałem ale przez wiele lat prowadziłem pasiekę wyłącznie hobbystycznie a nadwyżki miodu rozdawałem za darmo i bardzo obawiałem się czy znajdę nabywców na mój miód za pieniądze.
Co do kosztów to czy pracując na etacie ich nie ma? także trzeba dojechać do niej, kupić sobie ubranie ( jeśli się nie pracuje fizycznie to niestety ciuchów nie dadzą)
Nikogo nie namawiam do prowadzenia pasieki zawodowo, trzeba mieć naprawdę dużo samozaparcia. Zresztą aby wytrzymać wiele lat pracując w jakiejś korporacji także trzeba wiele znieść, wiem to z własnego doświadczenia po przepracowaniu 16 lat w bankowości na najróżniejszych stanowiskach
Styczeń 16th, 2016 at 21:41
Osobiście uważam, że z pasieki można osiągnąć satysfakcjonujący dochód ale aby tego dokonać należy posiąść ogromną wiedzę na temat pszczół ( genetyka, fizjologia, chemia organiczna) przydadzą też się podstawy ekonomii i umiejętności techniczne które zminimalizują niektóre koszty. W dodatku uważam, że pszczelarstwo niesie za sobą takie samo ryzyko jak inne działy rolnictwa a nawet biznesu ponieważ prowadząc własną działalność ponosimy zawsze duże ryzyko. Zakładając startup również ryzykujemy ponieważ pierwsze 2 lata przetrwa tylko 2 na 100. Według Briana Tracy podstawą do osiągnięcia sukcesu jest robienie tego co się kocha. Nawet jeśli pszczelarstwo nie pozwoli mi osiągnąć dochodów na poziomie prezesa spółki skarbu państwa będę to robił ponieważ to lubię.
Styczeń 16th, 2016 at 22:45
Witam wszystkich,
widzę, że niestety niektórzy ominęli lekcje języka polskiego dotyczące czytania ze zrozumieniem. SZEROKOPASMOWOŚĆ PASIEKI, NIE TYLKO MIÓD I MIÓD. Autor tekstu powiedział jak to określił w komentarzu pan Wojciech „złote słowa dla adeptów pszczelarstwa” powiedział coś co powinno być powiedziane już 10 lat temu.Czytałem ten tekst z przyjemnością jest napisany rzeczowo, bardzo ciekawie i zawiera humor z dobrym smakiem oraz wiem, że ten kto to napisał będzie kiedyś świętować swój sukces z bliskimi. Celowo wg mnie uniknął liczb i zachęcił do przeczytania książki bo ta pozycja jest czymś czego brakowało w bibliotece młodych pszczelarzy (aha, zapomniałem- to reklama mango i chodzi o KASĘ :D). Bez zamiłowania do pszczół to nie wyjdzie ale ważne jest podejście z nastawieniem się na zysk- nie znam nikogo o zdrowych zmysłach kto trzyma jakiś interes tylko do niego dokładając (filmy o podróżach miedzy-planetarnych są bardziej realne). Przykłady są trafione chyba, że miodek, Lewandowscy czy Polbart tak naprawdę są mechanikami pojazdowymi i tylko dobrze się maskują.
Ja znam kilku pszczelarzy, którzy utrzymują się tylko ze swojej pasji nie narzekają, robią co kochają i dzieciaki nie chodzą głodne. Jeszcze dodam,że z pszczelarstwa utrzymywał się tez mój sp wujek, dawał rade dożył sędziwego wieku.
Mój stan zdrowia niestety wyklucza mnie z prowadzenia dużej dochodwej pasieki ale serce rośnie widząc ze inni próbują i trzymam za nich kciuki bo gra jest warta świeczki.
Wątpię żeby Tomek udostępnił ten artykuł sam nie wierząc w to co wystawia- może to da wam do myślenia, a niektóre komentarze wyglądają dla mnie tak:
https://www.youtube.com/watch?v=jmMm2GEFx2w
Styczeń 17th, 2016 at 08:03
Sobota 15 stycznia, mróz -6. O godz. 5:00 na miejscowe badziewie (rynek) zajeżdża dziesięcioletnim kombiakiem Bocianek. Zajmuje dobre miejsce i rozkłada mały stolik. Około 7:30 przynosi dwie skrzynki z miodem i małe rybackie krzesłko. Szkoda mu ciepłego jeszcze wnętrza kombiaka ale cóż ludzie już się krzątają a nóż będzie dziś dobry dzień i utarguje dwie trzy stówy. Około 9 pojawiają się koledzy pszczelarze , pełni są zazdrości i podziwu dla Bocianka. W ich oczach to prawdziwy potentat, pszczelarz sukcesu, z zazdrością patrzą jak kolejne banknoty znikają w portfelu Bocianka. Ty to masz dobrze wdychają, całe sto pięćdziesiąt i tylko sześć godzin stania.
Styczeń 17th, 2016 at 10:55
Wy macie dziwny tok myślenia. Nikt nie powiedział, że pszczelarz musi wyżyć z samego miodu ( dla potężnych pasiek to troche produkt uboczny). A ja mam taką historię:
37- letni Janusz biznesu (oczywiście nie obrażam Januszów) pracuje za biurkiem na rynku w badziewiu. Było cięcie stanowisk więc Janusz bierze na klate 400 godzin miesięcznie i traktuje to jako rozgrzewkę. Większość i tak odda państwu, w domu mija się z żoną w progu, a młodszy syn mówi do niego Panie Januszu. Patrzy przez szybę swojego biura na bocianka i zastanawia się co zrobił nie tak… Może do tego stanu doprowadził go nasz kraj a może zwykły strach przed spróbowaniem czegoś innego. Pozdrawiam
Styczeń 17th, 2016 at 18:16
powiedzenia,,nikt dla ciebie nie zrobi nic ,nie zabezpieczając w pierwszej kolejności swojego interesu,,-,,racja jest jak d..a każdy ją ma,,-,,prawda zawsze tkwi po środku,,jednak w tym wszystkim najważniejsze jest to że My mamy do powiedzenia ostatnie zdanie ,i to do nas należy wybór jak chcemy sobie to życie urządzić
Styczeń 17th, 2016 at 19:03
Przy naszym wiecznym narzekaniu, że się nic nie da naprawdę trudno jest cokolwiek osiągnąć. Zamiast wiecznie narzekać i krytykować może spróbujmy wyciągnąć jakieś wnioski. Potencjał pszczelarstwa jest ogromny. Sam widziałem w skansenie gdzie Państwo sprzedający miód mieli ze sobą mały odkładzik zamknięty w transportówce z szybami po bokach zainteresowanie było ogromne. Może warto złamać to tabu pszczoły zabójcy? Kolejnym plusem życia z pszczelarstwa jest fakt czerpania czystej przyjemności ze swojej pracy sami przyznacie mi rację że to lepsze od wielogodzinnej pracy przy biurku i działaniu jak bezmyślna maszyna, myślę że przy otwartej głowie zarobki z pasieki będą porównywalne a może z czasem nawet większe od pracy biurowej. Olbrzymi plus dla autora za zachęcanie młodych tak im nas więcej tym lepiej. We wszystkich komentarzach mówiących że nie da się tak żyć widzę zniechęcanie przyszłej konkurencji. W tym artykule mamy gotowy przepis jak żyć z pasieki nic tylko korzystać.
Styczeń 17th, 2016 at 21:20
Gotowy przepis to za wiele powiedziane Damianie to sa jakies tam fundamenty … pożyteczne ale przed kims kto załozy pasieke z której chce zyc od tego artykułu do mety jest masa nauki ,upadków i wzlotów.Strona Tomka wiele robi dla popularyzacji pszczelarstwa i niech tak zostanie. Panie Januszu świete słowa na koniec do nas nalezy wybór jak ułozymy zycie i niech kazdy robi to po swojemu nikt nikomu nie przystawia pistoletu do głowy z tekstem „zakładaj madafaka pasieke” kazdy ma swój rozum wiec niech sam podejmie decyzje czy czuje sie na siłach. Jak widac cześc z nas uważa ze pszczelarstwo sie opłaca a cześc nie na logike wiec skoro te pare osób powiedzialo ze sie da to sie da:)
Styczeń 18th, 2016 at 11:25
Opisując na własnym przykładzie próby dojścia do pasieki towarowej – zajęło mi to już 5 lat ciągle jestem na etapie poznawania biologii, technologii, i organizacji pracy.
Nie dostąpiłem jeszcze zaszczytu żeby mieć problem ze zbytem.
Moja pasieka jest 50 pniową na dzień dzisiejszy. Poza tym zapisując się do koła pszczelarskiego musiałem nauczyć się jak z Agencji restrukturyzacji wyciągnąć jak najwięcej dotacji która wspomogłaby pasiekę wzbogacając ją w infrastrukturę zgodną z wymogami Unii. Na starcie najgorsze jest to, że brak jest wiedzy na temat praktycznej biologii i technologii pszczelarskiej. Zaś start determinuje całość produkcji.
Moje początki były typowe; kupiłem dwa stare ule oczywiście wielkopolskie z pszczołami i uszczęśliwiony postawiłem je w ogrodzie. Wtedy jeszcze nie myślałem o towarowej produkcji.
Kiedy jednak zapisałem się do koła okazało się, że muszę mieć miń. 15 uli żeby dostać dotację. Więc na jesień dokupiłem jeszcze 10 i zrobiłem 3 odkłady. Żeby mieć wymagane minimum do dotacji. Po starą miodarkę ręczną ocynk pojechałem 200 km bo bliżej nic nie było.
Już jednak przy 15 ulach okazało się, że praca z ulami które nie są kompatybilne ( korpusy nie były zamienne, to przeżytek)
To był mój I błąd – kupiłem ule które nie spełniały kryterium w pasiece towarowej, a wynikało to z braku wystarczającej ilości gotówki.
II błąd – w ramach dotacji kupiłem wirówkę ale niestety nie uniwersalną tylko na ramkę wielkopolską.
Dlaczego błąd? w następnym roku spotkałem pszczelarza który jako jedyny w okolicy pracuje nie na wielkopolskim ulu tylko 1/2 Dadanta w miodni i na pełnym Dadancie w rodni – tylko, że zagospodarowany ramkami wielkopolskimi. Ma dzięki temu na dole 12 ramkowy ul wielkopolski, a na górze 10 ramkowy 1/2 dadanta.
Daje to b duże zalety przy gospodarce towarowej.
1. Korpus z miodem ( 1/2 dadant) max. waży 25 kg
2. na wiosnę b łatwo uzyskać miody odmianowe np. klon)
i łatwiej jest utrzymać odpowiednią tem. gniazda
3. łatwiej można zmechanizować odsklepianie miodu
4. 12 ramkowy dół wielkopolski lepiej przystosowany jest do współczesnych linii krainki
5. W 12 ramkowym ulu b dobrze sprawdza się ramka pracy
jest na nią miejsce
6. Na rzepaku i na spadzi potrzebna jest więcej korpusów miodni niż jeden – najczęściej dwa a u niektórych 3 korpusy
Podaje to tylko jako przykład.
Wtedy jak zakładałem pasiekę nie miałem o takich niuansach pojęcia, a niestety koło (starzy wyjadacze) nie byli skłonni na rzeczową wymianę informacji.
Oczywiście ilu pszczelarzy tyle koncepcji jeśli chodzi o typ ula od warszawskiego do apipola.
Ważne jednak jest żeby całość spinała się jakąś całość technologiczno – organizacyjną.
W każdym typie ula inaczej prowadzi się pszczoły przez sezon.
To co mój mentor odkrył 30 lat temu obecnie Tomek Miodek wprowadził tzw 2/3 wielkopolski oraz Burnat tzw. ul górski.
Moja miodarka kupiona w 2012 roku musi być u mnie przez 5 lat tj. do 2017- możliwa kontrola Agencji.
BIOLOGIA:
Mam wykształcenie rolniczo – biologiczne i pierwszy raz przy pszczołach spotkałem się z sytuacją, że leczenie zwierząt może być nieskuteczne a wszyscy włącznie z Panem Sabatem nic w tej materii nie robią już od kilkudziesięciu lat.
Ta sytuacja wydaje się nie do przyjęcia a mimo to dalej to trwa. Unia przez Agencję dotuje lekarstwa które są nieskuteczne i nikt nie protestuje, a przecież tak lubimy protesty.
AGENCJA RESTRUKTURYZACJI i MODERNIZACJI ROLNICTWA – Problemy!
Pszczelarz- odbiorca końcowy, w sezonie nie może nabyć więcej matek niż 25 % liczby opłaconych składek ulowych na dzień 31.03.2016 r. i nie więcej niż 20 % (w tych 25%) odkładów i pakietów do stanu poprzedniego
Refundacji podlega 70 % kosztów zakupu Sprzętu netto – co w przypadku naszego koła daje kwotę dotacji 4,22 zł na rodzinę pszczelą.
Refundacja na leki do 80 % kwoty netto zakupionego leku.
I tu zaczyna się taniec!!!!
Przy mojej 50 pniowej pasiece gdyby dotacja była do rodziny pszczelej to otrzymałbym 250 zł dotacji, a tak ponieważ w kole jest 130 członków to mogę wziąć do 3500 złotych dotacji.
Skąd ten cud? Większość nie jest zainteresowana albo ma poniżej 15 uli i to oni dotują tych większych.
Koło posiada 3200 uli średnia pasieka to prawie 25 rodzin pszczelich.
Od 2014 weszła dotacja na ule, można kupić 20% stanu pasieki czyli max. w moim przypadku 10 uli( oczywiście cena za jeden ul podskoczyła od razu w górę o 5 – 10 zł za korpus.
Jak widać z powyższego zestawienia z Agencją tez nie jest łatwo, i trzeba się dobrze zorganizować żeby skorzystać z tych „UDOGODNIEŃ”
LOGISTYKA
Przeciętny początkujący nie ma wyobraźni z czym będzie miał do czynienia. Że potrzebny jest magazyn na korpusy i ramki.
100 uli wielkopolskich to 1000 ramek z miodni plus 30% na dodatkowe korpusy . Czyli na zimę trzeba przechować około 1500 ramek. Ze 130 korpusów. Te wielkości dla początkującego pszczelarza są nie wyobrażalne a przecież dotyczy to tylko pasieki 100 pniowej. Magazyn na miód, na paszę oraz pawilon do wirowania i konfekcjonowania miodu to rzeczy niezbędne, szczególnie w kontekście wymagań unijnych.
A to jest dopiero wierzchołek całego wtajemniczenia i co to ma wspólnego z dobrymi radami z artykułu?
Bardzo nie dużo.
Styczeń 18th, 2016 at 13:53
Panie Leszku kazdy z nas uczy sie na błedach i ja tez sporo ich popełniłem,chce aby ktoś kto zdecyduje sie na załozenie pasieki popełnił tych błedow jak najmniej bo to tez ma wpływ na efekt końcowy.Dlatego tez poleciłem ksiązke co niestety zostało uznane za bezduszna reklame. Kazdy biznes niesie ze soba ryzyko i odpowiednie wymagania tak to juz nestety wszystko jest poukładane. Zgodze sie z kolega Radkiem i jego przedmówca ten wpis nikogo do załozenia pasieki nie zmusza a kazdy kto chce spróbowac niech dokona bilansu swoich moliwosci zagrożen i potencjalnych zysków całkowicie samodzielnie podejmujac było nie było tak wazna decyzje.
Styczeń 18th, 2016 at 17:46
do kolegi Leszka. Napisałeś bardzo trafne stwierdzenia.
W ciągu 5 lat doszedłeś do 50 uli. Bardzo mało uwagi zwracamy na czas który jest potrzebny do organizacji pasieki. A przez ten czas są rachunki do zapłaty,rodzina na utrzymaniu. Nie wszystko jest takie różowe, ja pracuje po 8 godz a po godzinach do pasieki może kiedyś będę musiał wybrać pasieka albo praca.
Dla mnie wybór jest oczywisty.
Styczeń 19th, 2016 at 00:05
Cóż za dyskusja 😉
Temat rzeka, zgadzam się z ostatnim wpisem kolegi Bogdana 😉
Jeśli masz pasje i ta pasja pozwala człowiekowi żyć na miarę dobrym poziomie, to czemu nie spróbować ? Życie jest jedno.
Ja mam zawsze przed oczami tych moich starszych kolegów którzy dziś mówią „Żałuje że nie spróbowałem” 😉
Styczeń 19th, 2016 at 08:39
Ja uważam, że z pszczół da się żyć. W tym roku mając 130 rodzin rezygnuje z pracy na etacie ( zarabiam ponad 2 tys nett). Wiem że się da. Nie ma co narzekać bo z tego chyba właśnie słyniemy. Co do pasiek towarowych i ludzi którzy z tego żyją polecam zajrzeć na strony: Pasieka Tkaczuk oraz Bartnik Mazurski. Jak widać można 🙂
Styczeń 19th, 2016 at 22:01
Ja uważam, że z pszczół da się żyć. W tym roku mając 130 rodzin rezygnuje z pracy na etacie ( zarabiam ponad 2 tys nett). Wiem że się da. Nie ma co narzekać bo z tego chyba właśnie słyniemy. Co do pasiek towarowych i ludzi którzy z tego żyją polecam zajrzeć na strony: Pasieka Tkaczuk oraz Bartnik Mazurski. Jak widać można-i tu trudno się z kol. nie zgodzić ,trzeba wziąć tylko jedną zasadniczą poprawkę iż 1 nie startuje kol.od zera (130 uli to jaki czas jest potrzebny aby do tego dojść -no bo tak od razu na głęboką wodę się rzucić to chyba nie)do tego kol.dochodził jakiś czas ,wkładając zarobione pieniądze na etacie w ule ,pszczoły ,narzędzia ,i co najważniejsze zdobywał kol.wiedze oraz budował sobie rynek zbytu ,no i teraz można ruszać z kopyta ,to tak jakby się przejęło interes rodzinny w którym brało się udział .myślę że co innego jest startować od zera i na dodatek jeszcze bez doświadczenia i z małym wkładem własnym ,jeśli chodzi o pasieke Tkaczuk to z tego co mi wiadomo założyciel był nauczycielem i dopiero na emeryturze mając już doświadczenie i ule z pszczołami oraz sprzęt i napewno rynek zbytu jakoś wyrobiony a także dorosłych synów którzy mu pomagali rozbudowali dopiero pasieki towarowe o Bartniku Mazurskim wiem niewiele dlatego nie będę się wypowiadał myślę jednak że nie jest to takie proste żyć z pszczół jest takie pow.,,co żryć dostaje to nie interes ,,nie chcę nikogo zniechęcać do prowadzenia pasieki jako jedyne żródło dochodu ,jednak żyłem z rolnictwa i wiem jaki jest to ciężki kawałek chleba,chociaż i prowadząc działalność poza rolniczą też nie jest wcale łatwo ,dlatego nie rezygnujmy ze swoich marzeń , ale nie bądżmy też łatwo wierni jest też pow.,,lepiej spróbować i żałować ,niż żałować że się nie spróbowało,,WYBÓR ZAWSZE NALEŻY DO NAS
Styczeń 20th, 2016 at 11:42
Jak się zarabia głodowe 2 tys. na rękę i jeszcze nie lubi swojej pracy to ok. rozumiem taką decyzję. Zarobić więcej się nie zarobi a chociaż w zgodzie z samym sobą. Ale normalni pracownicy w normalnych firmach zarabiają trzy razy tyle i urlop w ciepłych krajach nie jest problemem. A Ty możesz sobie tylko o tym marzyć.
Styczeń 21st, 2016 at 19:59
„Ale normalni pracownicy w normalnych firmach zarabiają trzy razy tyle i urlop w ciepłych krajach nie jest problemem.”
Proszę podaj kilka nazw tych normalnych firm i do których przyjmują także normalnych ludzi z których nikt z rodziny lub znajomych tam już nie pracuje.
Styczeń 21st, 2016 at 20:02
Ja pracowałem w takiej „normalnej” firmie i miałem do czynienia z kilkoma innymi takimi normalnymi firmami ale aby przyjmowali tam przysłowiowych ludzi z ulicy to nie słyszałem.
Styczeń 25th, 2016 at 16:53
Ala mam pytanie czym Ty się w życiu zajmujesz?
Tak się zastanawiam dlaczego zniechęcasz potencjalnych ludzi do prowadzenia zawodowej pasieki? Sama się sparzyłaś czy też odganiasz konkurencję ?
Cały ten artykuł jest tak naprawdę o trzech rzeczach:
1) Można zajmować się pszczołami (dobrze albo źle)
2) Można z pszczół mieć zysk (albo nawet straty)
3) Można z tego mieć satysfakcje i wynagrodzenie lepsze niż przeciętnie na etacie ( ale trzeba do tego zainwestować czas i pieniądze, jeśli się nie ma ani jednego ani drugiego to możemy zakończyć klęską z długami)
I to chyba jest najważniejsze, bo zainwestować czas to tak naprawdę zdobywać wiedzę, doświadczenie -> i przekładać to na zysk finansowy. Jeżeli będziemy mieli z tego pieniądze pozwalające na inwestycje bez kredytów to zysk będzie i to na poziomie lepszym niż prowizje w banku.
Styczeń 29th, 2016 at 20:38
Widzę, że autor wpisu bardzo się postarał i poruszył wiele różnych treści. Na końcu polecił pozycję książkowa, gdzie zainteresowane osoby mogą doczytać więcej.
Jaki jest odzew? „Reklama książki”, „na pewno reklama”, „wodę z mózgu Wam robią, to reklama”.
Jako autor tej książki chciałbym wyjaśnić kilka kwestii:
1. Nie znałem dotąd autora tego wpisu. Poznałem się z nim wczoraj, gdy zadzwonił, żeby powiedzieć że został wielokrotnie opluty przy okazji jego opublikowania. Nie otrzymuje też żadnej korzyści majątkowej z tytułu odniesienia się do mojej książki.
2. Książka ukazała się na rynku w połowie lipca 2015 roku w nakładzie 1000 szt, który praktycznie się już sprzedał. Niedługo zapewne ukaże się wznowienie wydania, albo wydanie drugie jak kto woli. Promuje ją wydawnictwo „Pasieka” i ja osobiście, nie potrzebuję angażować Kolegów z forum.
3. Zawodowo zajmuję się pisarstwem. Pracuję dla czasopisma „Pasieka”, „Jagodnik”, dla internetowych portali pszczelarskich, sadowniczych i warzywniczych. Proszę mi wierzyć – stworzenie tekstu taki jak ten komentowany tu i teraz wymaga wiele czasu i energii. Oczywiście po to są fora, żeby dyskutować i krytykować. Ale krytykanctwo stawia w złym świetle tylko tych, którzy się go dopuszczają.
Pozdrawiam, Michał.
Styczeń 30th, 2016 at 12:11
Powiem tak. Książkę kupiłem bo było o niej na forum I takiej nie miałem ;), ale nie żałuję napisana językiem prostym I zrozumiałym jak na tak ciężki temat. Rozwiewa wiele wątpliwości i pozwala zrozumieć ekonomię pasieczną.
Styczeń 30th, 2016 at 15:31
Cieszę się, że okazała się przydatna i łatwa w odbiorze.
Dziękuję za dokonanie zakupu i dobre słowo.
Grudzień 16th, 2016 at 03:42
Witam. Książki nie znam więc na jej temat się nie wypowiem natomiast odniose się do poruszanego tematu opłacalności.
Wymienię kilka uwag z mojej strony :
– jak pracujesz to dostajesz wyplate ,jak siejesz zboże to też je zbierasz , jak masz pszczoły to masz miód – mniej lub więcej
-dotacje w kole sa nieproporcjonalne do ilości – co z tego ,że mam sporą pasiekę jak ciągle kolejka bo koło ,zawsze ma za mało pieniazkow – irytacja
– wszystko co na dotacje nagle staje się prawie dwa razy droższe zanim było dostępne na dotacje – nie dajcie się zwieść
-nie wiem czy koledzy pszczelarze wiedzą ale inni koledzy co niby robią coś dla nas udostępniając nam tak zwana wiedzę np. na Youtube też nie robią tego ot tak tylko promując swoją osobę/marke i czescto zarabiają na dużej ilości wyświetleń filmów !!! – fajnie co 😀 – zmysł zarobku w pszczelarstwie
– nie kwestionuje- pszczoły albo się kocha albo nie
– kilku małych pszczelarzy niedaleko siebie – może być
– kilku większych w bliskiej odległości to już tragedia – wydajność spada na łeb , napady , przenoszenie chorób itd – powiecie, że trzeba przewozic – super – to ja dopowiem – wybierasz się pszczelarzu na pożytek już się cieszysz bo straciles czas i znalazłeś fajne miejsce ,nawet znasz już teren bo byłeś tam już parę razy przez ostatnie lata – stawiasz pasiekę po czym się okazuje, ze stoją już dwie pasieki albo 5 co czy nawet 10.
Już wiele lat na większości pożytków jest przepszczepienie w niektórych regionach – bywa ,że na paredziesiat hektarów pożytku przyjedzie nawet ponad tysiąc pni i to już nie jest zabawne. Już nie wspominam sytuacji gdzie nawozi się uli gdzie są pszczelarze miejscowi co liczą tylko na ten jeden pożytek. Ja ,jak i mój Tato zawsze pytamy miejscowych pszczelarzy gdzie można postawić ile i jak daleko.Niestety większość tak zwanych pszczelrzy się teraz nie pyta miejscowych ani pszczelarzy,ktorzy co rok są w tym samym miejscu tylko stawiają jak na swoje, a potem tylko nerwy ,nerwy, choroby, napady itd. wiem co mówię ..
– ktoś napisze ,że zniechecam konkurencję – pewnie,ze tak bo takiej konkurencji nikt nie chce w żadnym zawodzie , a ktoś kto się nie zgadza jest hipokryta.
– jest miejsce dla każdego zawodu czy hobbysty tym bardziej pszczelarza ale w życiu jak w przyrodzie ważna jest równowaga – kazdy potrzebuje swoją przestrzeń tak jak i każda pasieka bo inaczej nikt nic nie zbierze albo zbierze i może uda się zarobić na paliwo, a czy ktoś chce pracować tylko na paliwo albo dokladac bo i tak bywa ?
– tak samo w pasiece w domu i na tak zwanym bazarze , o którymś też już ktoś wspominał, pomijając ,że się wymarzniesz lub przeciwnie to chesz coś sprzedać , a każda nowa konkurencja zmniejsza twoja sprzedaż – rynek to nie guma i zawsze w końcu się zapcha.
– czytam tu złote rady marketingowe – które mają Ci pomoc i bardzo dobrze przeciez najwyżej Twój kolega mniej sprzeda – taki zarcik – i jeszcze raz powtarzam rownowaga musi być – pszczelarze szanujcie sie i dawajcie sobie i pszczolkom przestrzen . Szkoda tylko, że potem idziesz do kaufa lub innego marketu i widzisz miód niby z roztocza z Polski , a przecież wcale nie z Polski w cenie jaka daje skup. Czary mary „Roztoczański związek p …..,” i inni czynia cuda jak to w Polsce.A my nic tylko inwestować , potem zbankrutować . A jak nie to wcześniej się człowiek z nerwów wykończy.
Swoją drogą szkoda, że się tym nikt nie zajmie – Polacy Polakom zaniżają ceny psują rynek miodem xxxx pochodzenia szkoda, że się tym nikt nie zajmuje – nie trzeba by było ksiazek o marketingu pasieki wydawać … bo każdy by wiedział jak sprzedać miód i jak wyjsc na swoje. A niestety wielu klientów daje się nabierać …. na tą magię świąt w cenie 11 lub 14 zł za kg.
– oczywiście są pozytywne aspekty każdy pszczelarz docenia zapewne kontakt z przyrodą. itd.
– powiem tak rolnik ma o tyle lepiej, że nikt mu z pola nie zbierze , pszczoły sąsiada jeśli jest ich już sporo to tak niestety. Szkoda, że roślinki nie produkują nektaru w nieskończoność – dla laikow
– od naszego potencjalnego zarobku w pasiece wędrówek musimy też odjąć oprócz wymienionych prze ze mnie jak i w kilku wcześniejszych wpisach koszty takie jak paliwo. Mając pasiekę ok 100 uli idzie blisko 6-10 tys zł na paliwo. Jest to kwestia odległości pożytków oczywiście ale trzeba policzyć codzienna pracę w pasiece przez praktycznie pół roku, a tania osobowka nie zawsze się da, plus :sprzedaż miodu, leki, zakarmienie na zimę, opakowania na miód ,amortyzacja uli i całego sprzętu, matki itd.
– ryzyko kradzieży pasieki lub zniszczenia uli albo gorzej zatrucia pszczół też trzeba mieć na uwadze – spanie w aucie w lesie czy na polu nie jest obce pszczelarzom i robienie za stroza niestety nie jest mi obce. Nie ma roku żeby komuś jakieś ule nie zginęły , a nowe uliki kusza jeszcze bardziej … Polska
– jeszcze trochę – kolanka i kręgosłupy siadają -nie wszystkim ale z tych co znam to większość sam też odczuwam .
– osobiście lubię wioche przyrodę itd. ale część mojej rodziny woli jednak życie miejskie i ktoś w takiej sytuacji musi być poszkodowany , nie są to łatwe czasem sprawy, moja druga połówka zarabiała ladne pieniadze w mieście tak jak ja wiele lat wczesniej w zawodzie, a kiedy przeprowadziła się dla mnie bo przecież ja z pasieka do dużego miasta nie za bardzo to juz niestety kiepska robota i za żenujące pieniadze …. Oczywiście różnie bywa , podaje tylko ryzyko.
– kolejny problem wziąć kredyt albo coś na raty – tragedia
– ubezpieczenie – gdyby nie krus bo mam pole to,ze tak powiem pozamiatane
– gdyby nie dorabianie na inne sposoby w zimie to bym nie wydolil niestety
– zgadzam się z tym , że to biznes głównie dla handlarzy sprzętem , którzy zarabiaja krocie za każdego starego jak i początkującego pszczelarza ..
-nic się nie robi w sprawie ograniczania legalnosci leków w Polsce zostawiając listę najdroższych tak abyśmy wydawali jak najwięcej
-nie się też nie robi w sprawie sprowadzania taniego miodu do Polski , a może być jeszcze gorzej jak się domyślamy. CETA
– nie powiem chciałbym się zajmować pasieka w koncu mam to w genach po Dziadku i Ojcu . Nie wspominając o Mamie Babci i wielu osobach ,które straciły w kilku pokoleniach wiele sił , czasu i czasem nerwów to nie wspomnę.
Szkoda tylko, że chodź niby wszystko się jakoś kręci to prawie co roku kolejna pożyczka u znajomych lub rodziny bo bank przecież nie da- może i dobrze bo jakby jeszcze procenty doszły to już całkiem jak to mówią lipton .
O plusach nie będę pisał bo każdy ma inne i albo już je wypisali albo po moim poście z pewnością napiszą.
Ja mam w pełni rozwinięta pasieke – dosyć wydajnością chociaż coraz więcej trzeba się na jeździć żeby oddalic się od przepszczepienie i coraz wieksze koszty to generuje albo zbierasz mniej . Żeby żyć na dobrym albo raczej przyzwoitym poziomie to można zapomnieć przez niesamowite koszty.
Daje sobie jeszcze rok lub max dwa i jak coś się nie zmieni na co liczę już ok dziesięć lat jak zajmuje się zawodowo chociaż na mniejsza skalę to od zawsze sie zajmowałem pasieka – to wracam do wyuczonego zawodu gdzie niby mniej obracalem pieniazkow to jednak zawsze ich miałem więcej . No i pojadę w koncu z rodzinka po 10 latach na urlop dłuższy niż pół dnia jak to mialem przez ostatnie lata. Nie chcę wspominać o moim Tacie , który w lecie nigdzie nie byl już przez ponad 40 lat Mając pszczoły i etat od 1 września do końca czerwca.
Czasy dla pszczelarzy są niestety powoli coraz gorsze. Jeszcze mój dziadek ,który miał już spora pasieke zbierając w stacjonarnej pasiece niecala połowę z tego co ja teraz i oddając w większości miód do skupu lepiej na tym wychodził niż możemy wyjść teraz.
Nie było marketów i tanich niby miodów . Nie było warroa . Paliwo było kilka razy tańsze.Zycie bylo tańsze.
Pozdrawiam wszystkich
W.
Kwiecień 25th, 2018 at 21:33
Witam wszystkich, wiecie co czytam to wszystko i normalnie śmiać mi się chce.polacy są narodem tak pesymistycznie nastawionym do życia że przecież nic nie ma sęsu robić, przecież nawet gdyby te pszczoły przynosiły po 10 zł zamiast miodu to i tak było by mało bo mogły by przecież po 200.
Wystarczy zapytać 1000 osób czy są zadowolone ze swojego życia i stanu kasy.
Podejrzewam że może 10 odpowiedziało by że tak.
Każdy przedsiębiorca ma straty, niezapłacone faktury itp. Więc obojętnie jaki był by to biznes to i tak te 990 osób powie że to się nie opłaca.
Grudzień 28th, 2018 at 23:18
Rolnictwo to najgorszy zawód.
Ceny miodu z Ukrainy kształtują się 3 razy mniej jak nasze. W efekcie w skupie jest od 10 do 17 zł za kg. Nie mogę patrzeć jak pszczelarz na straganie czeka na klienta i dupa z tego. Pszczelarstwo to hobby dla zarabiających na czymś innym.